25 kwietnia 2014

Będą świeczki, całe dwie!

Dwa lata temu o tej porze Ann i jej mąż powitali na świecie swoje pierwsze dziecko. Synka, o którego tak długo się starali. Akcja porodowa rozpoczęła się poprzedniego wieczoru, kiedy to Ann oglądała jeden ze swoich seriali i w pewnej chwili poczuła, że ma jakoś tak nienaturalnie mokre majtki... ale syn był bardzo łaskawy, bo wody  zaczęły odchodzić dopiero gdy na ekranie telewizora pojawiły się napisy końcowe. Po urodzeniu już taki łaskawy dla mamy nie był... 



Dzień narodzin był mieszanką lęku, ekscytacji, bólu, zmęczenia, zniecierpliwienia i wreszcie euforii połączonej z masą wzruszeń. Po prostu pełen wszystkiego co nowe. Różnorodne emocje, o których wcześniej tylko myśleli, ale zupełnie nie zdawali sobie sprawy z tego jak silnie będą je odczuwać, targały nimi w każdej minucie tego dnia. Poród był, nazwijmy to bogaty. Czyli bez rozpisywania się, były momenty tak pozytywne, że Ann mogła by życzyć każdej dziewczynie takowych, ale były też te gorsze wynikające z zaniechań osób trzecich. Rozgrywały się także chwile grozy, o których chciałaby jak najszybciej zapomnieć


Dzisiaj ten malutki człowieczek, który wtedy się urodził kończy dwa lata. Wow! Zleciało! Wtedy bezbronny, przerażająco drobniutki, we wszystkim uzależniony od lekko przerażonych rodziców, a dziś waleczny, charakterny i stale krzyczący. Potrafiący jasno określać swoje potrzeby i oczekiwania, niecierpiący sprzeciwu, ani tego, że coś może nie iść po jego myśli. Głośnym krzykiem i napadami histerii okazujący swoje niezadowolenie, zmęczenie lub złe samopoczucie. Czasem po prostu nie do wytrzymania. Ale taki ostry to on jest tylko w dobrze sobie znanym środowisku, wśród bliskich sobie osób. Gdy tylko staje na nieznanym sobie gruncie, staje się cichutki i spokojniutki, wręcz wycofany. Spory z Niego wstydzioch i ogromny wrażliwiec, ale przy okazji też niezły czaruś. Potrafi rozsyłać tak urocze uśmiechy, że mało kto potrafi przejść obojętnie. Ostatnio zaczepia panie w parku (o co z tym chodzi?), podchodzi do nich, wysyła swój najbardziej rozbrajający uśmiech i ... patrzy się na nią, patrzy i patrzy. Nie do końca Ann rozkminiła o co mu chodzi, ale na pewno ma w tym jakiś ukryty, mega ważny cel! Taki z niego mały amancik, a co!



Wie i rozumie już masę rzeczy, a to dlatego, że jest świetnym obserwatorem. Zwraca uwagę na najmniejsze szczegóły i świetnie potrafi działać na zasadzie skojarzeń. Jeśli raz dostanie ciastko na trzeciej ławce w parku, to następnym razem biegnie dokładnie do tej samej ławeczki i oczekuje smakołyku. I tak ze wszystkim. Każda czynność, która się wokół niego dzieje jest odnotowywana w jego małej główce i staje się elementem jego małej rzeczywistości. Dlatego jeśli stanie się coś co mu się nie spodoba, to również doskonale to zapamięta i będzie się starał unikać okoliczności, które źle mu się kojarzą.



Od samego początku uwielbiał kąpiele, które najpierw były chlapiącymi szaleństwami w wanience, a później przeszły w równie rozrywkowe mycie się pod prysznicem. Oczywiście zawsze w towarzystwie mnóstwa kubeczków i pojemniczków, którymi gdyby tylko mógł to by godzinami przelewał wodę z jednego do drugiego. Dzisiaj już potrafi sam się namydlić i spłukać prysznicem - co sprawia mu przeogromną frajdę, może trochę nieudolnie mu to czasem wychodzi i niekiedy trzeba coś poprawić, ale Bąbel ponad wszystko uwielbia jak traktuje się go poważnie. Jak dorosłego, pozwalając mu  coś robić samemu i chwaląc za to jaki jest już samodzielny.

Jego wielką miłością jest gotowanie. Oczywiście takie na niby, choć czasem przy przyrządzaniu prawdziwego jedzenia mama, ku jego wielkiej radości, pozwoli mu coś wymieszać lub wrzucić do garnka. W jego zabawowym gotowaniu biega po mieszkaniu ze swoimi naczynkami, garnuszkami i pojemniczkami, częstując domowników i z bardzo poważną miną oczekując opinii na temat przyrządzonej potrawy. Dba przy tym o każdy szczegół, doniesie łyżeczkę, żeby "tester" jego zdolności kulinarnych nie musiał kosztować rękami i przyniesie kubeczek, ze swoim na-niby-kompocikiem. Później zbiera wszystkie naczynka i biegnie je pozmywać.

Bardzo lubi pomagać, robić coś dla innych. Gdy był jeszcze na tyle mały, że nie potrafił chodzić, to czworakując przynosił domownikom buty czy kapcie. Uwaga -od początku wiedział, jakie obuwie do kogo należy - pomyłki mu się nie zdarzały. Gdy jego tata wraca z pracy i akurat jest moment nakładania obiadu, to mały biegnie do przedpokoju z talerzem i łyżką i wręcza tatusiowi, cały zaaferowany. Zawsze musi rozpakować zakupy, poodnosić do lodówki. Wie, które produkty gdzie powinno się odłożyć. Potrafi znienacka wziąć szmatkę lub szufelkę i zmiotkę i zacząć sprzątać, bo zobaczył gdzieś okruchy. Gdy mama odkurza, to biega po mieszkaniu i pokazuje paluszkiem gdzie są różne brudki kwalifikujące się do wciągnięcia przez buczący sprzęt. Ta zabawa podwójnie cieszy, bo do niedawna bardzo bał się odkurzacza, ale na szczęście się przełamał, choć nadal na samym początku dość niepewnie się czuje, gdy widzi, że odkurzacz będzie włączany.

Duże zainteresowanie wzbudzają w nim również wszelkiego rodzaju układanki i klocki. Lubi kombinować, coś dopasowywać, budować. Jednak ostatnio prym wiodą samochodziki, te mniejsze, którymi jeździ po podłodze, ścianach, łóżku... ba nawet w powietrzu! Oraz te większe, które parkuje w wymyślonym przez siebie garażu. Ten największy, na który wsiada i ku naszej rozpaczy wciskając klakson włącza głośną muzyczkę oznajmiającą, że oto on - król szos nadchodzi! Oczywiście zawsze musi zgarnąć z szafki klucze od mieszkania, lub od samochodu rodziców, żeby udawać, że odpala silnik w swoim plastikowym cacku :)

Bąbel jest bardzo bystry i mądry ale też okropnie uparty. Czasem wystarczy wytłumaczyć mu raz i on to przyjmuje do wiadomości, ale często można powtarzać coś codziennie kilkadziesiąt razy, pomnożyć to przez ilość dni i tygodni... i mimo to, nie dociera do niego absolutnie nic. Nie przyjmuje tego do wiadomości, rozumie, ale nie akceptuje. Nie chce czegoś robić, próbuje walczyć, wścieka się i wrzeszczy. No to chyba oznacza też, że jest złośliwy ;) chociaż wolę określenie, że po prostu ma już swoje zdanie.

Nigdy nie przepadał za buziaczkami i przytulankami, ale jest ostatnio z tym postęp. Chyba wie, że mamie sprawia to ogromną frajdę, więc coraz częściej pozwala na takie czułości. Co innego z młodszą siostrą. Kilka razy dziennie sam z siebie do niej podchodzi, gada coś bardzo śmiesznie w sobie tylko znanym języku, tuli się do niej i całuje w główkę, głaszcze po włoskach. To jedne z tych chwil, kiedy matce serce pęka, przepełnione miłością i ogromną dumą.

Mały jest też bardzo muzykalny. Poza kilkoma pioseneczkami dedykowanymi dzieciom typu Kaczuszki Mini Disco, czy przeboje GumiMisia, uwielbia ostre brzmienie Luxtorpedy i kilka kawałków starych panczurów - Analogsów. Zdarzało mu się też radośnie podrygiwać przy "Ona tańczy dla mnie", ale tym się już nie chwalę ;) Nie jest to typowe dziecko, któremu gdy masz już wszystkiego dosyć, to puszczasz bajkę zyskując chwilę dla siebie. Nie, bajki go nie interesują. Czasem zaciekawi go film o zwierzątkach (dzięki Bogu za Animal Planet i NatGeoWild), ale coś co lubi najbardziej to teledyski na YouTubie, wspomnianych już wcześniej zespołów.



Dla swoich rodziców, którzy widzą w nim po cząstce samych siebie, jest absolutnie wyjątkowym , inteligentnym i bardzo wrażliwym  małym człowieczkiem! I mimo, że często umordowani i wykończeni Jego humorami i  codziennymi krzykami, to na nic innego by tego swojego "umęczenia" nie zamienili. Bo nikt nigdy wcześniej, nie wniósł w ich życie tyle uśmiechu i miłości!

6 komentarzy:

  1. Przeczytalam jednym tchem... jest uroczy...moje Starszaka duzo zmnim laczy : czyscioch, uparciuch, szalony w domu, grzeczny w zlobku...
    Drogi Solenizancie (swoja droga moj Mlody tez sie urodzil 25tego tylko kilka miesiecy pozniej, bo we wrzesniu)
    "Dla ruchliwego 2-latka
    Gdy każda przeszkoda to gratka,
    czy wejście na stół, czy rozbicie kwiatka,
    straszenie kota, lub gonienie dziadka.
    Mamy nadzieję, że Twoje działanie
    takie- jak ciągłe na meble wspinanie,
    albo wieczorne po łóżku skakanie;
    nie wpędzi Cię za te niewinne psoty
    w przyszłości w żadne poważne kłopoty!

    Uściski i całuski dla Małego Solenizanta!"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję w imieniu Synka :) A skoro tyle rzeczy łączy naszych chłopaczków, to może by się dogadali :)

      Usuń
    2. Na pewno z ktorys z chlopcow zlapalby super kontakt... slodziak jakich malo :) sto lat!!!

      Usuń
  2. Pięknie opisałaś Synka!! Dużo buziaków dla Was i zdrowia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. fajnie, ja mam dwoje jedno młodsze drugie starsze od waszego

    OdpowiedzUsuń