10 października 2014

Próba automotywacji

Powrót do pracy zbliża się nieuchronnie wielkimi krokami. A wraz z nim mnóstwo obaw i wątpliwości. Czy po tak długiej przerwie poradzi sobie z nowymi obowiązkami, czy jest na tyle silna, żeby wchodząc w sam środek konfliktu, obronić siebie, być ponad to (przez kilka osób atmosfera pracy zrobiła się delikatnie mówiąc... nieprzyjemna)? Czy uda jej się wysypiać zaledwie po 5 godzinach snu na dobę, funkcjonować na maksymalnie zwiększonych obrotach, połączyć pracę z zarządzaniem rodziną? Czy będzie miała siłę poświęcać każdą wolną chwilę dzieciom, nie myśląc o zmęczeniu pracą, a w pracy maksymalnie się skupić nie myśląc o brzdącach pozostawionych w żłobku? Czy znajdzie też w tym całym młynie chwilę dla siebie, dla męża, czas na wyjście ze znajomymi, ploteczki z przyjaciółką? I teraz pytanie za 100 punktów: czy od dnia jej powrotu do pracy, jej dzieci zupełnie nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, przestaną co chwila chorować, tak by nie musiała być na wiecznym zwolnieniu? By mogła w spokoju wdrażać się w nowe obowiązki i rzetelnie je wypełniać, nie stresując się wizją kolejnego zwolnienia i następnej choroby swych latorośli? Czy dzieciaki przestaną w owym żłobku płakać za rodzicami i zaczną czerpać przyjemność ze spędzonego tam czasu, dobrze się bawiąc? No właśnie... Tych pytań pojawia się tak wiele, że przestają mieścić się w jej głowie, umysł przestał je ogarniać, już nawet nie przetwarza tego na stan przygnębienia. Już nie.


Wątpliwości i powodów do zmartwień jest mnóstwo i można by tutaj wyliczać je w nieskończoność, ale nie na tym rzecz polega. Jako, że Ann ma skłonność do stresowania się wszystkim dookoła, tym razem postanowiła, że zrobi na przekór wszystkiemu i wszystkim. Postanowiła oszukać trochę własny charakter i uwierzyć w to, że pozytywne myślenie, wraz z właściwym nastawieniem, to klucz do sukcesu. Do jej osobistego sukcesu jakim jest pomyślny powrót do życia zawodowego! Koniec z ciągłym myśleniem o tych wszystkich pesymistycznych scenariuszach, spędzających jej sen z powiek i przyprawiających o ból głowy. Po prostu koniec! Zawsze jest jakieś rozwiązanie z najtrudniejszych nawet sytuacji, a nawet jeśli nie, to najzwyczajniej w świecie jakoś to będzie... i tego się kurczowo trzyma, szczególnie w licznych chwilach zwątpienia.

Zatem przyszedł czas na auto-motywację!

Do jej wielkiego powrotu do pracy zostały 3 tygodnie. To naprawdę wielkie WOW, ponieważ pracodawca (a może bardziej kilku współpracowników, którzy mają pewien wpływ na tegoż pracodawcę?) czeka na nią dwa i pół roku. To naprawdę ogromny szmat czasu. Skoro naprawdę na nią czekają, co nieco ją zaskoczyło, to coś w tym musi być, nie? Musi być dobrym, rzetelnym, godnym zaufania pracownikiem, który dobrze wykonuje swoją robotę, bo czy w przeciwnym razie czekali by na nią tyle czasu, mogąc zastąpić ja kimkolwiek innym? Ale czekają właśnie na nią. Więc musi być w niej coś wyjątkowo, coś co kazało im cierpliwie czekać i przyjąć ją z powrotem z otwartymi ramionami.

Posiadanie dzieci zwiększyło w niej pewność siebie. Dwójkę dzieci wcześniej mentalnie była szarą myszką, która z chęcią posiedzi w kąciku, czy gdziekolwiek indziej żeby tylko mieć spokój. Broń Boże nie wychylać się, nie robić nic, żeby zostać zauważoną! Obecnie do oczekiwanego przez nią stanu tej pewności siebie jeszcze sporo brakuje, ale faktem jest, że stała się dużo silniejszą kobietą. Jest także dużo bardziej zorganizowana. Teraz nawet zdarza jej się być czasami kreatywną. Więc ma do zaoferowania więcej zalet niż wcześniej.

Po tak długiej przerwie w pracy jest rządna współuczestniczenia w nowej (starej) grupie społecznej. Chce czuć się potrzebna i produktywna. Jest gotowa na nowe wyzwania, które różnią się nieco od prób zapanowania nad dwójką energicznych złośników, gdzie każde próbuje udowodnić siłę swojego charakteru. Poczuła potrzebę spełniania się na innych płaszczyznach, a potrzeba ta na pewno przerodzi się w ogromny zapał do pracy!

Jest w firmie kilka bardzo przychylnych jej osób. Takich, które życzą jej dobrze ze szczerego serca a nie, dlatego, że tak wypada. Takich, którym może zaufać, którzy nigdy jej nie zawiedli i między którymi czuje się po prostu bezpiecznie. Do których bez wstydu czy zażenowania może zwrócić się o pomoc i wie, że jej tej pomocy nie odmówią. Dla niej to bardzo istotna sprawa, mieć blisko siebie kogoś, dzięki komu wszystkie trudności wydają się być łatwiejsze do pokonania. (o tych kilku nieprzychylnych osobach nie będę pisać, w końcu to ma być pozytywny post!!!)

Co by tu jeszcze z pozytywów, co by tu jeszcze...??? Na chwilę obecną nic więcej nie przychodzi jej do głowy (tak słaba ta motywacja nieco), ale jest jeszcze trochę czasu, żeby powyszukiwać a przede wszystkim zauważyć więcej mocnych stron swojego powrotu do pracy. Skoro mądrzy ludzie twierdzą, że to działa, to teraz też musi zadziałać!




2 komentarze:

  1. Ja wracalam do pracy po macierzyńskim (u Nas trwa 6 miesiecy) I wiadomo, ze z poczatku jest ciezko, ale czlowiek szybko sie dostosowuje do nowej sytuacji, wiec moja Droga - bedzie dobrze, zobaczysz !!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie na pozytywnych przykładach (np. takich jak Twój) udowadniających, że da się wszystko pogodzić staram się opierać moją wiarę i przekonanie, że wszystko się ułoży :)

      Usuń