25 kwietnia 2014

Będą świeczki, całe dwie!

Dwa lata temu o tej porze Ann i jej mąż powitali na świecie swoje pierwsze dziecko. Synka, o którego tak długo się starali. Akcja porodowa rozpoczęła się poprzedniego wieczoru, kiedy to Ann oglądała jeden ze swoich seriali i w pewnej chwili poczuła, że ma jakoś tak nienaturalnie mokre majtki... ale syn był bardzo łaskawy, bo wody  zaczęły odchodzić dopiero gdy na ekranie telewizora pojawiły się napisy końcowe. Po urodzeniu już taki łaskawy dla mamy nie był... 


22 kwietnia 2014

Nie taki pobyt na oddziale straszny


Czas spędzony w szpitalu okazuje się nie być taki zły. Okazuje się, że można się przyzwyczaić do życia na 3 metrach kwadratowych. Ann z Małą mają swój tzw. box matki z dzieckiem, czyli oszklone pomieszczenie (zamiast ścian są okna). W nim znajduje się żelazne łóżeczko niemowlęce i lekko zepsute ale jeszcze sprawne łóżko dla Ann i umywalka kształtem i wielkością przypominająca dziecięcą wanienkę. Można tu wykąpać dziecko i umyć sobie zęby. Z toaletą innych części ciała trochę gorzej z racji przeszklonych szyb i dziwnych pozycji, które musiałaby przyjmować nad tą umywalko-wanienką. Zatem już drugiego dnia darowała sobie jakiekolwiek podchody i codziennie gdy mąż przyjeżdża i siedzi z Małą to ona jeździ na szybki prysznic do domu. Nie ma co narzekać na ten box, są szpitale gdzie matki pomieszkują na krzesełku przy łóżeczku swojego dziecka i nie mają zapewnionych absolutnie żadnych warunków bytu. Więc Ann nie narzeka, naprawdę mogło być dużo gorzej! Ma swoją mini przestrzeń, możliwość korzystania z mikrofalówki. Ma też ze sobą laptopa, w ciągu dnia słucha muzyki, w nocy ogląda filmy, czasem poczyta książkę, czego chcieć więcej?

18 kwietnia 2014

Bo w rodzinie jest siła!

Takiej ciszy to już dawno nie zaznała. Słychać cichutkie mruczenie laptopa i co jakiś czas pokasłującą córę. Ale poza tym absolutna cisza. W domu, nawet wieczorem to albo radio, słychać, albo jakieś odgłosy zza uchylonego okna, nawet spuszczaną bądź przelewającą się w rurach wodę słychać. A tutaj? Nic. Czasem jakieś kroki na korytarzu, albo skrzypienie otwieranych drzwi, ale poza tym ogromny spokój. 


11 kwietnia 2014

Mały pożeracz ciasta


Ciasto marchewkowe. Jedno z bardzo niewielu, które mama Ann piecze, gdy raz na kilka miesięcy zdecyduje się przyrządzić coś słodkiego. Mimo, że nie jakieś wyszukane, ale jest po prostu pyszne. Takie delikatne, puszyste. O złocistym kolorze, który idealnie komponuje się z niemal czarną, mięciusieńką, czekoladową polewą. Polewą, która ma swoje bardzo mało cukru, jest nawet nieco gorzkawa, co idealnie współgra ze słodkim ciastem, w którym można natrafić na chrupiące orzechy włoskie lub kleiste rodzynki. Całość wyborna, nie pozwalająca przejść obojętnie. To jedno z tych ciast, które długo nie poleży, bo przy każdym pobycie w kuchni szeroko się uśmiecha i zachęca do podjadania, energicznie machając ze blaszki.

8 kwietnia 2014

Kolejność idealna

Gdy Ann chodziła na spacery ze starszym synem, mając już ogromniasty brzuch a w nim spokojną mieszkankę, często zastanawiała się jak to będzie po urodzeniu tejże mieszkanki. Takie rozmyślania często napawały ją niemałym przerażeniem, bo przecież ich Syn już od pierwszych dni okazał się niezłym ziółkiem... 

2 kwietnia 2014

Rock-owa dusza, wiecznie młoda

Stała na płycie, pod samą sceną. Czekała wśród tłumu, rozgrzanego już wcześniejszymi koncertami tego dnia. Mimo poprzednich, udanych występów rozsiewających po hali dobrą energię, to dopiero teraz płyta w całości zapełniła się ludźmi. Dało się wyczuć zniecierpliwienie. Wokół niej było mnóstwo rozentuzjazmowanych nastolatek, jednak gdzieniegdzie dało się zauważyć osoby z jej grupy wiekowej, a nawet i starszych ludzi. Mimo tego nie czuła podziałów. W żaden sposób nie dało się odczuć, że jest od kogoś młodsza albo starsza, lepsza czy gorsza. Całą sobą czuła, że jest na swoim miejscu, właśnie tu i teraz. I uwielbiała to uczucie! Nie myślała o dzieciach pozostawionych u teściów, czy płaczą, czy ładnie zjadły, czy nie rozrabiają, czy grzecznie pójdą spać. Nie, te myśli w tej chwili były tak odległe, że w ogóle się nie liczyły. W jej głowie ich nie było. Totalnie się wyłączyła. O to właśnie chodziło!