16 czerwca 2013

13 czerwca - nieoczekiwany ciąg zdarzeń część I

opowieści szpitalne - część I

Została wzięta z zaskoczenia, co zwiększyło tylko poziom jej stresu. Wychodząc z rana z domu na rutynowe badanie, pomachała synkowi i dała buziaka mężowi, który z nim został. Jadąc samochodem do szpitala kombinowała jak najszybciej załatwić to badanie, żeby szybko wrócić. Chciała, żeby mąż nie tracił za dużo dnia i jak najszybciej wyjechał do pracy.

Udało się - dzięki temu, że przyjechała wcześnie rano, była pierwsza w kolejce. Położyła się na specjalnej leżance a pani położna przy pomocy specjalnych pasów i pelotek podłączyła do jej brzucha specjalną aparaturę monitorującą tętno dziecka i czynność skurczową macicy. Leżała podpięta pod aparaturę czytając książkę - za każdym razem tak właśnie robiła. Po jakimś czasie przyszła pani położna spojrzała na kartki z wykresami, które wypluwał owy aparat i... wybiegła z pomieszczenia. Za chwilę znowu wróciła ale już z telefonem w ręku, a za kilka sekund wpadła lekarka. No i się zaczęło!


Mimo, że Ann była wystraszona, starała się w spokoju słuchać potoku słów lekarki. Zrozumiała, że coś w badaniu wyszło nie tak i że musi zostać przyjęta do szpitala. Jednak gdy wyłapała z wypowiedzi lekarski groźnie brzmiące zwroty takie jak: porodówka, indukcja porodu, ewentualne cesarskie cięcie - wystraszyła się nie na żarty. Spytano ją czy ma przy sobie rzeczy dla siebie i dla dziecka (specjalną torbę, którą należy spakować na kilka tygodni przed porodem). To właśnie to pytanie przemówiło do niej najbardziej.

Oprzytomniała i zdała sobie sprawę, że sytuacja jest jednak poważna, że przyszła na rutynowe badanie a może stąd wyjść z nowonarodzoną kruszyną. Zadzwoniła do męża - to był telefon, którego zawsze się bała, nie chciała, żeby mąż się wystraszył. Najspokojniej jak się da, poprosiła go, żeby zadzwonił do taty, aby ten jak najszybciej przyjechał do domu, żeby zająć się ich synkiem. A wtedy mąż szybko torbę w rękę i chodu do szpitala! Oczywiście gdy usłyszał, co ma mu do powiedzenia zapytał czy żartuje - w końcu tyle razy razem żartowali z tego. 

I tak się zaczęła jej przygoda, która zakończyła się w nie tak oczywisty sposób jak można by się tego było spodziewać...

CDN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz