1 sierpnia 2012

Wakacyjny zawód

Tak długo czekała na ten wyjazd. Nie mogła się go już doczekać. Marzyła sobie, że będą spędzać całe dnie razem: ona, jej mąż i synek. Kochana rodzinka. Myślała, że nic więcej jej do szczęścia nie będzie potrzebne. 
Tymczasem rzeczywistość okazała się inna i kolejny raz pokazała jej, że nie ważne jak bardzo człowiek chce - czasami się po prostu nie da!

MĄŻ.
Chyba zapomniał, że odkąd mają dziecko, ciąży na nich wielka odpowiedzialność. Hellloooo - czas dorosnąć! Na pierwszym miejscu stawia swoją potrzebę odstresowania się – czytaj alkohol, na drugim miejscu swojego kumpla, gdzieś tam w czołówce jest też Młody a Ona… ona to właściwie nie plasuje się w jego hierarchii na tym wyjeździe. Właściwie to mogło by jej nie być. A nie przepraszam musi być - ktoś się przecież musi zajmować Młodym gdy wlewa do gardła procenty. Tylko poza zajmowaniem się dzieckiem mogła by się w ogóle nie odzywać, bo drażni go dosłownie każde jej słowo!

ONA.
Próbuje się odstresować, ale nie za dobrze jej to wychodzi. Młody ma trudny okres - co nie ułatwia jej podtrzymania poprawnych relacji z mężem. Rano budzi się z nadzieją na dobry dzień, później jednak czuje wczorajszy alkohol od męża i humor jej się lekko psuje. Około południa, gdy mąż znowu ma już we krwi dawkę procentów wywołującą dziwną mowę i specyficzny sposób poruszania się, ona zaczyna się denerwować. Po południu gdy patrzy w jego tępe przepite spojrzenie - cała się trzęsie. Widzi w nim swojego ojca. Wścieka się szczególnie, gdy on próbuje zajmować się Młodym. Dochodzi do tego lęk o niego, żeby nic mu niechcący nie zrobił: źle nie podniósł, nie wypuścił… Wieczorami stopień jej irytacji osiąga już punkt kulminacyjny i zwyczajowo popłakuje sobie w samotności lub w towarzystwie Młodego. Albo płacze bawiąc się z nim, albo wtóruje jemu. Czasem boi się o jego przyszłość. Szczególnie ostatnio. Jest dla niej biedną nieświadomą istotkę, bezwarunkowo kochającą swoich rodziców - co wyjątkowo ją wzrusza. Patrzy na niego i ma wrażenie, że serce jej pęknie z miłości, którą do niego żywi. Nie chciałaby, że musiał przez nich cierpieć. Chce mu stworzyć jak najlepsze warunki do właściwego dorastania - rodzinę. Ale jeśli mąż przekroczy pewną granicę, rodziny może nie być… Ostatnio jest niebezpiecznie blisko tej granicy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz