28 marca 2014

(Nie) Zdolności organizacyjne matki dwójki szkrabów


Wyjazd do teściów matki z dwójką maluchów równa się wielkiej wyprawie. Trzeba wziąć ze sobą wszystkie niezbędne rzeczy i milion tych niby niepotrzebnych, ale jednak mogących się przydać. Tak na wszelki wypadek. Ubranka, ulubione zabawki, książeczki do czytania na kibelku, mleka, butelki, ulubione kubeczki, miseczki i łyżeczki. Ukochany kocyk do spania, leki na kaszel, przeciwgorączkowe, na sraczkę i odporność. Leżaczek do karmienia łyżeczką, nebulizator, no po prostu wszystko co tylko wpadnie w ręce Ann biegającej jak szalona po mieszkaniu i zbierającej wszystkie mega ważne ... pierdoły. 

W wieczór poprzedzający wyjazd spakowali z mężem co trzeba i wynieśli do samochodu. Wszystko po to, żeby następnego dnia Ann wzięła tylko fotelik z Małą i małą torebkę z kilkoma rzeczami, których nie dało rady wcześniej spakować bo z rana jeszcze się z nich korzystało. Załadować siebie i Małą do samochodu i ruszyć po syna do żłobka a prosto stamtąd do teściów. 

Mała przewinięta, nakarmiona, przebrana. Ann naszykowana, nawet oko podmalowane. Czas się zbierać bo przed południem trzeba być w żłobku. Ann wzięła plecak, żeby dopakować ostatnie kosmetyki, mleko, szczotkę do zębów. Aaaa jeszcze laptop! No to przecież rzecz niezbędna. Może jeszcze bezrękawnik się przyda i cieplejsza bluza. Jeszcze jeden kocyk. I kalosze dla synka. A i jeszcze soczki. I klapki. Upsss, ciężki ten plecak... aaa podgrzewacz! Szybko! Kurcze nie mieści się... To jeszcze reklamówkę i kilka ostatnich pierdół. Dobra jest! O nie jeszcze raz trzeba przewinąć małą, ewidentnie czuć od niej oborą noo. Kurde, już ta godzina! Masakra, trzeba się spieszyć do tego żłobka! A i jeszcze kosz na pieluchy trzeba opróżnić i jego zawartość wynieść do śmietnika, przecież przez te kilka dni wszystko skiśnie w tym domu. No więc Ann załadowała na siebie ciężki plecak, w rękę, w której dzierży fotelik z małą udało się jeszcze złapać reklamówkę z kolejnymi rzeczami. Drugą ręką, lekko się chwiejąc z ledwością uniosła wór z pieluchami do wywalenia. I teraz cztery piętra w dół. Ciężkie to wszystko jak cholera. Nie zdążyła wyjść jeszcze z klatki a już była cała mokra. Pot tak się lał po tyłku, że niemal w butach miała mokro! Nogi niczym obciążone płytami betonowymi odmawiały posłuszeństwa a kolana coraz mocniej się uginały. Co kilka kroczków trzeba było się zatrzymać, odstawić fotelik. Zamienić ręce, spróbować iść dalej, żeby po chwili czynność powtórzyć. I tak siedem razy. Aż jej wstyd było, jak by ją jakiś sąsiad przez okno obserwował to na bank sobie pomyśli, że walnęła coś z rana na lepszy nastrój. W końcowej fazie jej marszu pakunki, które wcześniej z wielkim wysiłkiem unoszone były w powietrzu zaczęły lekko szurać po chodniku. Jeszcze kilka metrów i będzie przy samochodzie. W końcu jest! Rzuciła na trawę wszystko co miała. Mimo niskiej temperatury i chłodu, była cała zgrzana a pot z czoła zalał jej okulary. Załaduje samochód, skoczy z worem pieluch do śmietnika i w drogę! Już coraz mniej czasu, nie chce się spóźnić do żłobka, nie znosi tego! Wpięcie fotelika pasem, ułożenie plecaka, między siedzenia, reklamówkę udało się dopchnąć do bagażnika. Wsiadła do samochodu. Ustawiła lusterka, odpaliła samochód, odbezpieczyła ręczny i w drogę! Ufff udało się!

I wszystko było by w porządku, gdyby nie to, że wieczorem, gdy opowiadała mężowi jaką to miała wyczerpującą drogę od drzwi mieszkania do samochodu, z "jedynie ostatnimi drobiazgami" nie przypomniała sobie, że ogromny śmierdzący worek ze zużytymi pieluchami... tak jak leżał, tak sobie elegancko pozostał na trawniku przy ich miejscu parkingowym.... 
Rewelacja. Umarła ze wstydu i zapadła się pod ziemię, nie chcąc nigdy spod niej wychodzić!

8 komentarzy:

  1. Ty to masz co? :) a w jakim wieku sa teraz Synek i Corcia? Synus mleko jeszcze pije? Moj Mlodszy 18 miesiecy tylko na wieczor. A kto juz robi na nocniczek? U nas to chyba jeszcze daaaleka droga. Wyprawe mialas niezla...czytajac Ciebie widze dokladnie siebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprawy, które kiedyś były proste, teraz stają się nie lada wyzwaniem :)
      Córa ma 9 miesięcy a Synek 23, na kibelku robi (z tą specjalną deską) robi zawsze kupkę, sikania jeszcze nie potrafi za każdym razem zasygnalizować. I mleko też zaraz po przebudzeniu i przed samym snem - to jego ukochane rytuały :)

      Usuń
    2. Czyli Synus zaraz dwa latka. U Nas tez nocnik nie,a deseczka na kibelek tak (tzn. jest akceptowana,ze siadzie na sekundke). A mleczko u Mlodszego z rana poszlo miesiac temu w odstawke :) rytauly musza byc..

      Usuń
    3. Mam kilka rzeczy, które chciałabym temu mojemu dwulatkowi odstawić, m.in. właśnie to mleko. Ale ciężki z niego typ ;)

      Usuń
  2. Achahahaha, dopiero to przeczytałam :D Czad!!!
    I mimo windy (Boże dzięki Ci za nią) doskonale rozmumiem Twój wysiłek :) Ileż razy dzierżę w przegubie ręki fotelik ze Stasiem, w dłoni torbę od wózka, w drugiej siaty z zakupami i jesczze pilnuję Zochy do tego ;)

    OdpowiedzUsuń