4 listopada 2013

To jest jej czas


Ann ma przyjaciółkę - J. Tę prawdziwą, niepowtarzalną i najważniejszą. To osoba, z którą doskonale się rozumieją i mogą na sobie polegać. Każda z nich chce dawać drugiej coraz więcej i więcej siebie, czerpiąc z tego przyjemność. Mieć kogoś takiego, to jedno z najlepszych uczuć jakich można doświadczyć.


J. już od kilku lat skrycie marzy o dzidziusiu, stara się o niego od ponad roku. Początkowo zrobiła potrzebne badania i zaczęła działać ze świeżo upieczonym mężem. Początkowo podchodziła do tego z uśmiechem na ustach pełna entuzjazmu i wiary, coraz bardziej podekscytowana tym co się wydarzy. Jednak nie działo się nic. Z miesiąca na miesiąc J. traciła swój zapał i siłę. Czas płynął a ona miała poczucie, że jej wielkie marzenie zamiast się zbliżać ku niej, coraz bardziej się oddalało. Wszystko było w porządku, była zdrowa, badania wychodziły dobrze, jednak do oczekiwanej ciąży w dalszym ciągu nie dochodziło. Co miesiąc gdy okazywało się, że w niej nie jest przechodziła swoją osobistą żałobę. Ona jedna wie  jak mocno za każdym razem cierpiała, ile żalu i goryczy się przez nią przelało. Każdy negatywny test, na którym nie pojawiała się upragniona druga kreska był ciosem, który doprowadzał ją do rozpaczy. Niezliczona ilość łez i ciągłe zadawanie pytania: "dlaczego?", doprowadziło ją do stanu zobojętnienia. Czuła się jak w próżni. Mąż ją wspierał na tyle na ile potrafił, ale mimo to, czuła się osamotniona w swoim cierpieniu. Dlatego zaczęła uciekać. Oddawała się swojemu cierpieniu w tajemnicy, za zamkniętymi drzwiami. Żeby nie patrzyli, nie wiedzieli. 

Ann dobrze wie, co czuje jej przyjaciółka, bo sama kilka lat temu przez to przechodziła. Tylko kobieta, którą los w ten sposób doświadczył jest w stanie zrozumieć tę drugą. Każdy mijany wózek, każda widziana pani z wypukłym brzuszkiem powoduje wtedy poczucie żalu i irracjonalnej zazdrości. Ciężko patrzeć na maleńkie dzieci, ciężko gratulować znajomym powiększenia rodziny, wreszcie ciężko po prostu żyć. Niepłodność to stan, o którym się ciągle myśli, coś co uwiera, czego się wstydzimy, co chcemy przeżywać w samotności. To wielkie nieszczęście.

Po wielu miesiącach bólu i starań, dzisiaj jest dzień, na który obie tak długo czekały. To moment, w którym niepewność i nadzieja przeradzają się w eksplozję pozytywnych uczuć. Szczęście i wzruszenie tłumione jest jeszcze delikatnymi obawami, czy wszystko będzie w porządku. 

Dopiero co odebrana, ale już nieco wygnieciona karteczka z wynikiem badania. J. ciągle ją rozwija, czyta, znowu patrzy i czyta. I tak kilkadziesiąt razy. Wesoło kręci głową niedowierzając wydrukowanemu wynikowi. Łzy szczęścia błyszczące w roześmianych oczach i posyłanie radosnych uśmiechów przypadkowym przechodniom. Wszechogarniające ciepło mimo jesiennego chłodu i wschodzące słońce mimo zachmurzonego nieba. Tak dzisiaj wygląda J. i tak samo wyglądała Ann 2 lata temu. 

To jej dzień. Siedzi na ławce przed przychodnią i trzyma w drżącej dłoni telefon. Początkowo chce się podzielić ze wszystkimi swoją radością. Mama, brat, teściowie, przyjaciółki! Jednak po chwili chowa go do kieszenie. Nie jeszcze nie czas. Na razie to jej prywatne szczęście. Dzień, na który tak czekała, w który ciągle jeszcze wierzyła. Który tyle razy sobie wyobrażała. Dzień, który rozpoczyna nowy etap, który pozwoli jej wejść w nową życiową rolę. 

Chyba pierwszy raz w życiu Ann tak bardzo cieszy się czyimś szczęściem. Zupełnie jakby to jej się przydarzyło. Wzrusza się na myśl o tym wszystkim co przed jej przyjaciółką. Uwielbia o tym myśleć i robi to teraz w każdej wolnej chwili. To jedyne pozytywne wiadomości w tym tak niepomyślnym okresie. 

"Właśnie zaczął się najwspanialszy czas w życiu kobiety, Twój czas, więc chłoń dokładnie każdy dzień"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz