24 października 2013

7 spokojnych poranków

Siedzą przy stole. Ann, K. i mały uśmiechnięty Bąbelasek, który dopiero co wrócił z rannego spacerku. Był z tatą po świeże pieczywko na śniadanko i słodkie rogaliki z nadzieniem, które zabiorą ze sobą na kolejny spacer. Do jadalni przez uchylone okno salonu wpada świeże morskie powietrze wraz z ciepłymi promykami słońca. Drzewa lekko szumią delikatnie poruszając swoimi koronami. Powietrze jest rześkie i przyjemne, a słońce coraz wyżej wschodzi roztaczając coraz więcej ciepła. Niebo ma piękny jasno błękitny kolor. Jest bezchmurne. Ann uwielbia patrzeć w takie właśnie niebo.
Jedzą śniadanie. Całą trójką. Ann karmi Bąbelaska, który wesoło macha nóżkami. Jest bardzo zadowolony, że siedzi przy dorosłym stole, na dorosłym krześle i je razem z rodzicami. Uśmiecha się przebiegle co i raz pokazując paluszkiem co chce zjeść. Co jakiś czas gładzi się po brzuszku pokazując jak bardzo mu smakuje, A Czwarty maleńki członek ich rodziny leży sobie w gondolce wesoło gruchając. 
Ann podczas tych  wspólnych śniadań czuła się taka szczęśliwa. Nie patrzyli na zegarek. Nigdzie nie gnali. Niczym się nie przejmowali. Uwielbiała te wspólne poranki, kiedy w perspektywie mieli dłuuugi spacer, wyjście na plaże, posłuchanie szumu fal, wystawianie buzi do słońca. Kochała to, że byli razem i wszystko robili wspólnie. Od rana do nocy. I widziała, że każdy z całej czwórki jest tak samo z tego zadowolony jak i ona.

Jednak teraz to tylko wspomnienie wakacji, które powoduje u niej jeszcze większy żal. Że teraz jest tak inaczej. Tak gorzej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz