12 września 2014

Sportowe święto trwa

Gdy dowiedziała się, że tata ją tam zabiera nie mogła się nacieszyć. Z każdym dniem, który zbliżał ją do tego wielkiego wydarzenia, jej ekscytacja rosła. Nie potrafiła myśleć już o niczym innym, jak tylko o tym, jakie to wielkie szczęście ją spotkało. Jej tata jest na tyle wyrozumiały, że nawet nie przeszkadzało mu, że musiała się zerwać z lekcji. Stwierdził, że napisze jej usprawiedliwienie, w końcu są rzeczy ważne i ważniejsze. A pasja i to w dodatku ich wspólna, raz na jakiś czas może być wzniesiona ponad wszystko i choć przez chwilę stać się czymś najważniejszym.


Źródło



Podekscytowana jechała pociągiem do innego miasta, bo to właśnie tam jej marzenie miało się spełnić. Siedząc w przedziale nie umiała czytać książki, nie potrafiła się na niczym skupić. Jedyne co z przyjemnością robiła od kilku dni, to przeglądanie wycinków z gazet o jej idolach. A teraz, już za kilka godzin, miała ich zobaczyć, być z nimi i dla nich... na samą myśl, aż jej tchu brakowało!

Szli przez Łódź, miasto z którego pochodzi tata. Pewnie zmierzali do hali. Im bliżej byli celu, tym więcej osób, tak samo jak oni, szło tam. Wszyscy ubrani byli w narodowe barwy, niektórzy uzbrojeni w trąbki lub inne atrybuty świadczące o tym, że kierują się tam, gdzie ona z tatą. Wszyscy pozytywnie nastawieni, radośni. Ona też miała ze sobą coś, co sugerowało, że idzie właśnie tam. Dużą flagę z materiału, którą zarzuciła sobie na plecy. Szła dumnie z wypiekami na twarzy, coraz szybciej i szybciej. Była szczęśliwa, czując się częścią tak wielkich wydarzeń, solidaryzując się z innymi, którym w tym dokładnie momencie zależało dokładnie na tym samym. I nic innego się teraz nie liczyło. Zupełnie nic!

Wejście do hali sportowej było niesamowitym przeżyciem. Czymś czego nigdy nie zapomni. jej oczom ukazała się widownia wypełniona niemal po brzegi tysiącami osób. Wszyscy stali, machali flagami, dmuchali w swe trąby, robiąc ogromy hałas. Wszyscy w biało czerwonych barwach! Atmosfera była tak niesamowita, że nie dało się siedzieć w miejscu. Mimo, że mecz miał się rozpocząć prawie za godzinę, to stała i rozgrzewała się z resztą kibiców, śpiewając, klaszcząc i podskakując. Gdy w końcu zawodnicy wyszli na boisku, nastąpiła ogromna euforia, piszczała, krzyczała, zdzierając gardło, a razem z nią pozostałe, prawie dziesięć tysięcy osób.

Tego co wtedy czuła, nie da się opisać. Żadne słowa nie oddadzą tej niesamowitej atmosfery, tworzonej przez kibiców siatkarskich, uważanych za najlepszych na świecie. Była dumna, że mogła się tam znaleźć i uczestniczyć w tym wielkim siatkarskim święcie jakim były mecze Polaków w Lidze Światowej w Łodzi. 14 lat temu w taki właśnie sposób jej tata spełnił jej wielkie marzenie, zabierając ją na mecz reprezentacji Polski siatkarzy. Siatkarzy, których uwielbiała, z którymi była na dobre i złe rozpaczając po przegranych meczach i płacząc ze wzruszenia po wygranych! Uwielbiała tę adrenalinę i wszystkie inne sportowe emocje, które władały nią podczas każdego meczu.


Przypominając sobie to wszystko, trochę żałuje, że gdzieś przez te 14 lat zgubiła tę pasję. Że w wirze dorosłego życia, pracy, zakładania rodziny a teraz opieki nad szkrabami, zabrakło miejsca na jej wielką miłość - siatkówkę - w każdym znaczeniu tego słowa, bo kochała zarówno w nią grać jak i patrzeć gdy inni to robią. Nic nie dawało jej takiego szczęścia jak ten sport.
A teraz, zamiast pójść na otwarcie Mistrzostw Świata w Siatkówce Mężczyzn, które rozpoczęły się prawie dwa tygodnie temu w naszym kraju i poczuć znów tę niepowtarzalną atmosferę, obejrzała to spotkania w telewizji. A przecież mogłaby tam być, na Stadionie Narodowym, wśród 80 tysięcy kibiców i znowu poczuć się jak mała dziewczynka, której marzenia się spełniają!

2 komentarze:

  1. Kolejna rzecz, ktora Nas laczy.
    Ja gralam w siatkowke kilka lat. Chodzilam tez do klasy o profilu sportowym.
    Gralam... dobrze napisane, bo wraz z zakonczeniem liceum , zakonczylam przygode....
    Na meczu reprezentacji nigdy nie bylam, ale po opisie przezyc musialo byc swietnie!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz :) Ja też po liceum zakończyłam swoją przygodę z graniem. Później jakiś czas rekreacyjnie jeszcze, ale szybko się to skończyło.
      Teraz żałuję, bo to jedna z niewielu rzeczy, która dawała mi tyle radości!

      Usuń