22 czerwca 2014

W pogoni za szczęściem

Wszystkie trzy były w podobnym wieku. Były silnymi, twardo stąpającymi po ziemi kobietami. Zawsze wiedziały czego chciały, potrafiły definiować swoje potrzeby. Jasno określały swoje cele i śmiało do nich dążyły. Starały się ukrywać swoje słabe strony, wysuwając na pierwszy plan zalety. Każda pod maską twardej babki ukrywała swoją wrażliwość, z którą podczas gorszych dni tak ciężko było sobie poradzić. Wszystkie miały mocne charaktery. Mimo, że wiele je łączyło, sporo się od siebie różniły. I każda z nich była na zupełnie innym etapie życia.

Pierwsza była szaloną niezależną kobietą. Wokół siebie miała mnóstwo osób: przyjaciół, znajomych, kolegów. Ciągle coś się działo. Uwielbiała się bawić, większość wolnego czasu spędzała imprezując ze znajomymi. Częste weekendowe podróże, te planowane wcześniej jak i te spontaniczne, wymagające spakowania się w 5 minut. Postrzegana jako dusza towarzystwa, bardzo lubiana. Nie miała zobowiązań, w końcu wszystko przed nią. Mogła żyć pełnią życia (i tak też robiła), nie oglądając się na nic ani na nikogo.  Cieszyła się ogromnym powodzeniem, mężczyźni promienieli, gdy pojawiała się wśród nich. Miała w sobie jakiś magnetyzm, który nie pozwalał im oderwać od niej wzroku. Czerpała z życia ile się dało, wykorzystując swoją młodość. 

Druga z nich miała wspaniałą rodzinę. Dzieci, dla których warto było wstawać każdego dnia i pokonywać wszelkie przeszkody, uśmiechać się. Męża, który zaskakiwał całe otoczenie tym, że był wyjątkowo porządnym facetem. Opiekuńczy i wyrozumiały, zawsze stawiający swoją rodzinę na pierwszym miejscu. Dający poczucie bezpieczeństwa optymista, mający dobre rozwiązanie na każdą, nawet najbardziej beznadziejną sytuację. Był świetnym tatą, który z przyjemnością wracał z pracy i spędzał resztę dnia na podłodze kotłując się ze swoimi szkrabami. Pomocny, zaangażowany. 

Trzecia z nich - ze wspaniałymi zdolnościami interpersonalnymi. Robiąca błyskotliwą karierę w pracy. Zawsze i w każdej sytuacji służbowej, czy towarzyskiej - wiedziała jak się zachować, co powiedzieć, żeby rozładować napięcie, podtrzymać rozmowę czy osiągnąć swój cel. Balansująca między dwoma mężczyznami, którzy świata poza nią nie widzieli. Kochali ją miłością prawdziwą i dojrzałą. Obaj byli gotowi zrobić dla niej wszystko, z niecierpliwością czekali na zielone światło, które pozwoliłoby jednemu z nich na zajęcie miejsca na pierwszym planie, a przy okazji na strącenie tego drugiego w nicość.

Jednak żadna z nich nie czuła się dobrze w swoim życiu. Każda z nich miała wmawiane, że ma wszytko. Każda szukała czegoś innego, tęskniła za czymś czego nie miała, marzyła o zmianach, które nie nadchodziły. Dusiły się, każda w swojej osobistej przestrzeni. Każda samotnie, na swój sposób przezywała swoje frustracje. Szlochała do poduszki, pod prysznicem, w wannie, na spacerze. Pocieszała się samotnymi spacerami, alkoholem, dobrym jedzeniem, imprezami. Chodziły zamyślone fantazjując o ucieczce, o tym co mogłoby się wydarzyć. Tylko tak, żeby przypadkiem nikt nie zauważył... bo przecież dla wszystkich wokół były szczęśliwe...

2 komentarze:

  1. Ja bylam za mlodu kobieta numer 1, ale takie zycie mi sie szybko znudzilo. Brakowalo mi stabilizacji I bezpieczenstwa. Chcialam stworzyc rodzine I kochac po grob , dlatego teraz blizej mi do kobiety numer 2. Czasami teskno mi za wyjsciem bez zobowiazan, ale tak jest zawsze... teskno Nam do wszystkiego, co juz nie wroci... ja zawsze sie pocieszam, ze to co przezylam jest moje :) dlatego moim chlopcom zawsze bede powtarzac, by wyszaleli sie do 30-tki co najmniej, by pozniej poszukac partnerki na stale :)

    OdpowiedzUsuń
  2. szkoda, że tak jest. Tęsknimy za tym czego nie mamy, podczas gdy inni zrobiliby wszystko, żeby mieć to co my ...

    OdpowiedzUsuń