23 czerwca 2014

Drogowskaz

Siedziała wygodnie w fotelu. Cały stres powoli odchodził i zaczynało się pojawiać przyjemne uczucie rozluźnienia. Jedną ręką trzymała kierownicę a druga swobodnie leżała na skrzyni biegów. Promienie zachodzącego słońca wdzierały się przez przednią szybę, ogrzewając jej twarz. Głośna i ciężka - jej ulubiona muzyka dobiegająca z głośników powodowała, że jeszcze mocniej się relaksowała. Mknęła ekspresową drogą, zmieniając pasy, zerkając na znaki. Tam skręciła, tu się zatrzymała, tu znowu zakręt. Nie wiedziała gdzie jedzie, byle dalej, przed siebie. Byle jak najdłużej utrzymać ten pożądany stan błogiego relaksu. Jest tak przyjemnie. Spokojnie. W końcu się nie dusi, w końcu czuje swobodę. Skupia się na własnej przyjemności, na tym, że dobrze jej samej ze sobą. Bez jęków dzieci, marudnych uwag męża, czy zagadywań rodziców. Ona, samochód i dobra muzyka - to trójkąt idealny - jedyny na jaki w tej chwili może sobie pozwolić.

Spojrzała na drogowskaz. Kierunek Gdańsk. Niezwykle kuszący kierunek. Tak bardzo chciałaby się tam teraz znaleźć. Sama. Usiąść na plaży zatapiając stopy w zimny wieczorny piasek i podziwiać zachód słońca. I zostać na tej plaży aż do wschodu. Wiatr rozwiewałby jej włosy a ona patrzyła by się na morze zatapiając się w jego odgłosie. W cudownym, uspokajającym szumie fal, który ma taki kojący wpływ. Tak dobrze. Morskie powietrze i to niesamowite wrażenie nigdzie niekończącej się przestrzeni zawsze działało na nią jak najlepsze lekarstwo. Dosłownie na wszystko, nieważne czy to było złamane serce, cierpiąca dusza, czy zwyczajnie złe samopoczucie. Morski klimat ją uzdrawia, pod każdym względem. Tak bardzo chciałaby się tam znaleźć. Móc pomyśleć, spojrzeć na wszystko z dalszej perspektywy. A przede wszystkim jakoś poukładać sobie ten bałagan w głowie, który z dnia na dzień staje się coraz większy, coraz trudniejszy do ogarnięcia...

Szybko się opamiętała. Pędzący czas ją ogranicza. Powiedziała w domu, że wychodzi do sklepu na godzinę. Musi wrócić i zająć się tym, co od 2 lat jest jej obowiązkiem. Kolacja, wieczorna kąpiel, buziaki na dobranoc i usypianie. Robi to już na automacie, bez zastanowienia, bez emocji. Trudno. Jeszcze nie, tym razem się nie skusi, ale może przy następnej okazji ... - pomyślała zawracając z trasy, która zaprowadziłaby ją nad Bałtyk. Teraz znajdowała się już na dobrze sobie znanej drodze, prowadzącej do domu. Nie spieszyła się, jechała powolutku, napawając się jeszcze przez chwilę ostatnimi minutami tej swojej przestrzeni.

2 komentarze: