17 czerwca 2014

Potrzebne zmiany

Nadszedł moment, w którym Ann ma dosyć pisania o dzieciach, macierzyństwie i lekko przezroczystej codzienności. Znudziła ją już taka sytuacja, nie cieszy miejsce, w którym się znajduje. Zasmakowała czegoś innego i chce więcej. Pewien ciąg zdarzeń sprawił, że zapragnęła zmian. Rodziło się to w niej już od jakiegoś czasu, ale teraz ten komunikat wykrzykuje już każda komórka jej ciała: "chce zmian!!!". Zdała sobie sprawę, że bycie jedynie matką i żoną, już jej nie wystarcza. Chce być przede wszystkim kobietą, spełniać się w innych dziedzinach życia. Zapragnęła powrotu do pracy, autorozwoju, poczucia samorealizacji. Chce rozmawiać i dyskutować z ludźmi na mnóstwo różnych tematów, tych ogromnie poważnych zahaczających o sens istnienia jak i tych bardziej przyziemnych czy nawet błahych.


Na pytanie: "jak tam twoje dzieciaczki?" chce jej się powoli wymiotować. Uświadomiła sobie, że jest już postrzegana przez większość osób, jedynie przez pryzmat swoich dzieci... i niczego więcej. Wygląda to tak jak by myśleli, że mogą z nią rozmawiać tylko o tym jak zachęcić dziecko do nocnika, albo kiedy pozwolić mu na zjedzenie frytek. Co prawda traktują ją jako specjalistkę od dzieciowych spraw, ale to naprawdę marne pocieszenie. Przecież reprezentuje chyba sobą coś więcej, niż tylko automat do zmieniania pieluch, karmienia, przygotowywania jedzenia, wymyślania różnych zabaw i udzielania złotych rad innym rodzicom, lub przyszłym matkom. Ma już dosyć skupiania się tylko i wyłącznie na rodzinie, robienia wszystkiego tylko w jednym celu: żeby dzieci i mąż byli zadowoleni. Nie! Koniec, kropka! Ona naprawdę potrzebuje czegoś więcej od życia. Nawet chce jej się śmiać, jak mogła być taka ślepa. Co to musiały być za klapki na oczach, które przysłaniały jej rzeczywistość aż przez tyle czasu. I jeszcze cała zadowolona utwierdzała się w przekonaniu, że jest jej z tym siedzeniem w domu dobrze!

Dzięki temu, że sobie to uświadomiła swoje potrzeby, w tej chwili z dużo mniejszym niepokojem patrzy w przyszłość. Chce się podjąć nowych wyzwań i realizować zamierzone cele. Z entuzjazmem czeka na początek listopada, na dzień, w którym wróci do pracy, usiądzie za biurkiem, odpali służbową pocztę i znowu wdroży się w służbową rzeczywistość. Zatem blog ten nie będzie już nasycony parentigowymi wpisami, będzie stawał się tym, czym był na początku. Jej odskocznią, miejscem w którym, ze względu na tak trudno utrzymywaną anonimowość, może opisać wszystkie swoje emocje, uczucia, żale, jednocześnie nie martwiąc się tym, czy komuś się to spodoba, jak to odbierze oceni. Znów zamierza się ogarnąć i pisać dla siebie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz