19 lipca 2013

Zupełnie inny "drugi raz"

Ann z uśmiechem nasłuchuje jak mała istotka słodko grucha i pojękuje ze swojego łóżeczka. Maleństwo śpi co jakiś czas wydając jakieś zaspane dźwięki. W drugim pokoju, "dziecięcym" śpi synek. Dzięki temu Ann ma chwilę dla siebie. Wcześniej już upiekła ciasteczka i wyszorowała łazienkę, dlatego ze spokojem i bez zbędnych wyrzutów sumienia poddaje się tej błogiej chwili spokoju. Nigdy nie wiadomo, czy będzie ona trwała godzinę, półtorej, a może zaledwie pięć minut. Ale Anna zdążyła się już do tego przyzwyczaić. Tak wygląda życie matki dwójki dzieci - ciężko coś zaplanować.


Tym razem, z drugim bobasem jest zupełnie inaczej. Ich świat wbrew wcześniejszym obawom, nie wywalił się totalnie do góry nogami i nie zapanował w nich totalny chaos. Wszystko jest względnie poukładane, stały schemat dnia w miarę zachowany, a granice cierpliwości Ann - coraz szersze. Zastanawiają się czy to kwestia lepszej organizacji, matczynego spokoju, a może już większego doświadczenia? Ciężko powiedzieć, jednak nic nie jest tak samo, jak było za pierwszym razem. 

Wszystko jest totalnie inaczej, lepiej. Dopiero teraz Ann zdała sobie sprawę ile błędów popełniała przy pierwszym dziecku w jego noworodkowym okresie. Pierwszego malucha się wręcz bała i brała go na ręce tylko wtedy gdy było to konieczne. Przed każdym karmieniem spinała się na myśl o bólu i o tym, że maluch znowu będzie miał problem, żeby uchwycić to co trzeba. Czasem "walczyli" tak po 40 minut, zanim udało mu się złapać pierś... Nie lubiła go przewijać ani przebierać. Nie było przytulania. Od porodu, po którym jej stan emocjonalny nie był dobry, musiało minąć trochę czasu, żeby  zmieniła swoje podejście do niego. Żeby jej przestraszone serce wypełniły cieplejsze uczucia. Gdy sobie to wszystko przypomina, to jest jej przykro. Że nieświadomie go mogła skrzywdzić swoją oziębłością. Że tyle mógł tak dużo płakać, bo nie czuł od niej ciepła, nie czuł jej a zapewne w tych pierwszych tygodniach bardzo tego potrzebował. Nie wiedziała, nie umiała, nie czuła...  A teraz? Teraz jest odwrotnie. Jest dużo przytulania, dużo buziaczków i pieszczotliwych rozmów. Mimo bólu w czasie karmienia jest przyjemność z tej jedynej w swoim rodzaju bliskości. Dodatkowo dochodzi duma, jak sobie obie z tym karmieniem dobrze radzą. 

Jednak to wszystko nie znaczy, że za drugim razem Ann kocha bardziej niż za pierwszym. Po prostu teraz jest dojrzalszą i bardziej świadomą matką, dzięki czemu może czerpać radość z każdego dnia spędzonego ze swoimi dziećmi - już od pierwszego dnia życia jej córki. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz