9 listopada 2012

Niespodzianka


Jutro wielki dzień. Ann już od wielu tygodni go planowała. Dzisiaj kiedy zostało już tak niewiele czasu, martwi się. Chciałaby, żeby wszystko się udało, żeby każdy był zadowolony.
W tym tygodniu we wtorek jej mąż skończył 30 lat. Jako, że Ann zawsze była słaba w robieniu mu prezentów, a o niespodziankach już nawet nie mówiąc, postanowiła to zmienić. Po pierwsze dlatego, że to wyjątkowe urodziny bo TRZYDZIESTE! Po drugie, pierwsze urodziny męża, jako tatusia a trzeci powód wyszedł niedawno i jest nim maleńkie ziarenko zamieszkujące jej brzuch...
Zresztą Ann zawsze skrycie marzyła, że ktoś kiedyś dla niej urządzi imprezę-niespodziankę, ale jakoś się nie złożyło, więc postanowiła zrobić to dla męża. 



Więc dzisiaj po południu Ann wysłała synka razem z mężem do teściów. Powiedziała, że chce całą sobotę poświęcić na pisanie pracy magisterskiej i musi mieć spokój. Umówiła się też z mężem, żeby wrócił na wieczór sam, żeby mogli we dwójkę pójść na romantyczną kolację do knajpy (dziwne, że uwierzył, przecież oni nigdy tego nie robią...) Dodatkowo Ann wyprawiła swoich rodziców na weekend do Kazimierza Dolnego, żeby mieć gdzie urządzić imprezę - niespodziankę. Gdy tylko jej mężczyźni opuścili mieszkanie Ann pojechała kupić wszystkie potrzebne produkty spożywcze. Ku jej zaskoczeniu zajęło jej to prawie 4 godziny! Jej wycieczka po markecie obfitowała w silne mdłości i duszności. Dodatkowo kupiła więcej niż jest w stanie unieść, więc o mało nie zemdlała wnosząc zakupy na górę. W pewnym momencie bardziej je ciągnęła niż niosła, czego efektem było zgubienie puszki z brzoskwiniami. To oczywiście nie koniec, bo po wtarganiu ciężkich toreb Ann zabrała się za przygotowanie kilku potraw. Ahhh... Tyle godzin na nogach.


Przez cały okres snucia planów odnośnie menu jutrzejszej imprezy i tego jak to wszystko zorganizować, Ann czuła przyjemne kłucie w brzuchu. Była zadowolona, że zrobi coś TAKIEGO dla męża, że w ten sposób będzie mogła mu pokazać jak bardzo jej na nim zależy, jak wiele się zmieniło od kiepskiego okresu w ich związku, który miał miejsce przecież tak niedawno. Który był dla niej błędnym kołem, z którego bała się, że się nie wydostaną.


A dzisiaj? Dzisiaj Ann jest zmęczona do granic możliwości, rozkojarzona, na niczym nie może się skupić. Do tego skrycie popłakuje sobie tęskniąc za swoim Bąbelkiem, który dzisiaj jest podobno marudny i nie za bardzo chce jeść. Tak bardzo chciałaby go przytulić, pogłaskać, dać ciepłego buziaczka w pulchny policzek. Poza tym przeraża ją ogrom rzeczy, które sobie zaplanowała na jutro do zrobienia i to jak będzie przebiegał wieczór. Czy nie będzie drętwo. Czy mężowi się spodoba, czy przyjedzie w odpowiednim czasie jak już wszyscy będą. I czy wiecznie doskwierająca Ann "choroba lokomocyjna" pozwoli jej na samodzielne zorganizowanie tego wszystkiego i dobą zabawę wieczorem?
OBY!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz