6 stycznia 2014

co się stało... to się nie odstanie


Są rzeczy, których bardzo nie chcemy i sytuacje, których nie powinno być. A jednak się zdarzają. I właśnie takie coś przytrafiło się Ann. 
Jak zawsze w takich chwilach działasz instynktownie. Niczym zwierzę, którego ciało wprawia się w ruch w ułamku sekundy, pobudzone do działania konkretnym bodźcem. Tak było też z Ann. Ale gdy po kilku sekundach zdała sobie sprawę z tego co się dzieje i zrozumiała, że towarzysząca jej nadzieja, że to tylko zły sen jest złudna, wściekła się. Nie wiedziała co z tą wściekłością zrobić wiec wrzeszczała i biegała w kółko. Kolejny mechanizm myślowy doprowadził do jej umysłu wniosek, że to co się stało, wydarzyło się naprawdę i że skutki są nieodwracalne. Ta myśl przemieniła jej złość w żal, który powoli rozwinął się w rozpacz. Po jakimś czasie adrenalina spowodowała, że zaczęła działać. Zdała sobie sprawę, że siedzenie i użalanie się nad losem i tym, że zdarzyło się coś co nie miało prawa się zdarzyć, nie ma w tej chwili sensu. Na żale jeszcze przyjdzie czas. Krok po kroku, robiła to co uważała, że zrobić trzeba, działała spontanicznie, ale teraz po 44 godzinach, wie że zrobiła to co powinna.


Nieustannie analizowała tę straszną sytuację, próbowała znaleźć jakieś rozwiązanie. Wściekała się, że zupełnie nie miała wpływu na to co się stało, a jednak czuje, że mogła temu zapobiec. Mętlik w głowie Ann i cała mieszanka emocji nie dają jej spokoju. Nie umie tego ogarnąć, zrozumieć ani zaakceptować. Ciężko jej teraz normalnie funkcjonować, udawać, że nic się nie stało, robić dobra minę. Stało się, bardzo źle się stało i Ann nie umie sobie z tym na razie poradzić. Od wczoraj czuje, że jej stabilizacja emocjonalna runęła w gruzach. Zwłaszcza, że to wszystko ma bardzo skomplikowane, niejednoznaczne podłoże. Tylko, że teraz to podłoże zniknie, te wszystkie skomplikowane relacje, zdarzenia i niejednoznaczne sytuacje znikną, nie będzie ich. Nie będzie już analizowania ciągle tych samych zachowań i rozpatrywania ich pod różnymi kątami. Nie będzie też rozmyślań o tym co zostało powiedziane, a co nie. Nie będzie już wszystkiego co mogło ich połączyć. Wszystko będzie już postrzegane tylko i wyłącznie przez pryzmat tego konkretnego wydarzenia.
Nie ma już nadziei. Pozostaje czekanie.

Jedyne co pozwala jej się trzymać to myśl o dzieciach.  O tym że są. Że jej potrzebują. Silnej i uśmiechniętej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz